Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/11

Ta strona została przepisana.

a brak cieplejszych barw w zwrotach poetyckich przyczynia się do ochłodzenia tego żaru uczuć, jaki bije z pierwotworu; należy je wszakże nazwać staranném, a liczno objaśnienia, jakie Ostrowski dodał od siebie, służą do lepszego uprzytomnienia sobie rysów tego świata wschodniego, z którego treść powieści jest zaczerpnięta.
Równocześnie z Ostrowskim Wanda Malecka, która w swojéj „Bibliotece romansów“ dała poznać Byrona w Warszawie, w XIII jéj tomie pomieściła wybór jego „Powieści“ w tłumaczeniu prozą (1828, str. 196), gdzie się znajdują: „Mazepa, hetman kozaków“, przełożony przez H. Dembińskiego, „Paryzyna“, „Giaur“ i „Upiór“ (fałszywie przypisywany Byronowi), tłómaczony przez samą wydawczynię. Przekłady te nie są wierne w słowach i zwrotach, lecz są jasne i potoczyste; tłómacze bowiem starali się zawiłe i mgliste wyrażenia i napomknienia uczynić zupełnie zrozumiałemi.
Z powodu tych przekładów wypada też zaznaczyć najdawniéjsze opinie, jakie o Byronie w naszem piśmiennictwie krążyły. W „Pamiętniku Warszawskim“ z r. 1821 (zeszyt lutowy) podane zostało „Zdanie Francuzów o lordzie Byronie“. Między innemi mieści się tu wyciąg z artykułu niejakiego Thiesse w „Revue encyclopédique“, oceniającego wady i zalety utworów wieszcza angielskiego. Powiedziawszy, że żaden jeszcze poeta nie odmalował tak jak Byron „posępności duszy, ludzką niesprawiedliwością zakamieniałéj“, za najlepsze wcielenie tego uczucia poczytuje „Korsarza“ i dodaje: „Giaur, Selim w Oblubienicy z Abydos, Harold w poemacie tegoż nazwiska, Mazepa mają uderzające podobieństwo z Korsarzem; są to modyfikacye tegoż samego charakteru. Ledwobyśmy nie śmieli powiedziéć, że lord jest przyjacielem hersztów rozbójniczych, przyjacielem owéj dzikiéj wolności, która żadnego jarzma, nawet samego prawa ścierpiéć nie umié“.
Nie mamy dotąd dostatecznych danych, ażebyśmy mogli opowiedziéć, jak opinia ta była przyjęta w społeczeństwie naszém, czy wielu znalazł Byron obrońców. Prawdopodobnie zapalna młodzież stanęła po stronie namiętnego rzecznika wolności, gdy starsi i doświadczeńsi poczytywali go za szaleńca. Nawet łagodny i wyrozumiały Kazimierz Brodziński w przedmowie do swego przekładu Pieśni ludowych słowiańskich (1826), występował przeciwko zgubnemu wpływowi Byrona, mówiąc: „Czucie zwraca się jedynie do tęsknoty za wiekiem młodzieńczym, który poetyczny entuzyasta zmarnowawszy, zdaje się prawie nie wiedzieć, na co dalsze życie się przyda. Ten duch poezyi dzisiejszéj, który od Byrona do Francyi nawet się zakradł, ani jest obrazem naturalnego stanu społeczeństwa, ani téż dążeniem ku niemu.“ Za Szafarzykiem powtarza Brodziński nazwanie tych modnych tworów „parnaskiemi wulkanami,“ które „nas swym blaskiem