Ale śród ludzi stawał się jak w sidłach:
Był niespokojny, cierpki i ponury,
Smutny jak sokół o obciętych skrzydłach,
Któremu gniazdem były wolne chmury,
A przezwyciężyć gdy chciał rozpacz, w któréj
Tonął, wnet stawał się jak ptak, co dziobem
Bije i piersią o klatkę, aż z skóry
Krew mu się sączyć zacznie: tym sposobem
Myśl się rwała mu z piersi, co była jéj grobem.
I dobrowolny szedł daléj wygnaniec;
Stracił nadzieję, troska się zmniejszyła;
Wiedział, że na nic tego życia taniec,
Że ponad wszystkiém panuje mogiła,
Więc mu się Rozpacz w uśmiech przystroiła,
Co, chociaż dziki — tak jak na okręcie,
Gdy ma pójść na dno, majtków czerń opiła
Pochłania wódkę, by przetrwać tonięcie —
Dodawał mu otuchy i sił w tym zamęcie.
Stój! — po cesarstwa kroczysz tu popiele!
Trzęsienia ziemi łup tu pogrzebiony!
Czyż, aby głosić tryumfu wesele,
Żaden zwycięstwa znak tu nie wzniesiony?
Nie! prawdy tutaj prostsze głoszą tony,
Aby, jak było, pole to zostało.[1]
Jakiż deszcz krwawy żyźnił te zagony!
Więc z ciebie zysku dla świata tak mało,
Ty pierwsze i ostatnie z pól, co królów dało?
I Harold stanął na czaszek równinie,
Pod Waterlo, na Francji mogile!
Na innych sławę przeniosła w godzinie
Moc, co rok rocznie siała darów tyle.
Raz jeszcze orzeł wzleciał w dumnéj sile
I — krwawym szponem wpił się w zagon zryty:
Strzał sprzymierzeńców położył go w pyle!
Znikł żywot, z pychy i trudów uwity,
Za sobą łańcuch świata powlókłszy rozbity.
- ↑ W r. 1816 na pobojowisku pod Waterloo żadnego jeszcze nie było pomnika; póżniéj dopiéro wzniesiono tam kopiec, a na jego szczycie ogromnego lwa spiżowego. Przyp. tł.