Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/127

Ta strona została przepisana.
LXXI.

Czyż to nie lepiéj zostawać samotnym
I kochać ziemię li dla saméj ziemi?
Żyć nad Rodanem, jako strzała lotnym,
Lub nad jeziorem, co go wody swemi
Karmi, jak matka, troski serdecznemi
Otaczająca swe kapryśne dziecię,
Łzy spijająca całunki słodkiemi?
Czyż tak nie lepiéj, niż na tłumnym świecie
Gnieść innych, albo znosić, gdy nas inny gniecie?

LXXII.

Nie żyję w sobie, lecz się cząstką staję
Tego, co widzę naokół..! Te góry —
To nie uczucie, zato ludzkie zgraje[1]
Moją katuszą... Nic mi wśród natury
Nie budzi wstrętu — w tém mój żal ponury,
Żem cielesnego ogniwem łańcucha:
Pełzam śród stworzeń, kiedy tam, gdzie chmury,
Gdzie gór wierzchołki, gdzie gwiazdami bucha
Toń niebios, nie nadarmo rwą mnie skrzydła ducha.

LXXIII.

W tém cały jestem, w tém jest treść żywota;
Patrzę na ludną, przebytą pustynię,
Jako na miejsce, gdzie bój i zgryzota,
Gdzie los mnie rzucił, jakbym w jakiéj winie
Serce zanurzył, bym cierpiał... Lecz ninie
Lecę na skrzydłach, co, acz młode, czuję,
Że rosną — razem z powiewem. Niech płynie
Duch mój z tym wiatrem, niech górą szybuje,
I zrzuca precz tę glinę, która go krępuje!...

LXXIV.

A gdy się wreszcie duch z więzów wybawi,
Kiedy tę wstrętną powłokę utraci,
Gdy z cielesnego bytu to zostawi,
Co lśni w owadzie i w płazie bogaciéj,
Gdy żywioł pójdzie do żywiołów — braci,
Proch ten do prochu, nie odczuję-ż potém
Ciepléj wszystkiego? Bezmięsnéj postaci
Myśli nie ujrzę-ż? duchów, z których lotem
I wiecznym — jak w téj chwili — łączę się żywotem?

  1. C. Hobhouse i ja wróciliśmy dopiéro co z wycieczki do jezior i gór. Udaliśmy się do Grindelwald i Jungfrau i byliśmy na szczytach Alp wengeńskich; widzieliśmy potoki spadające z wysokości 900 stóp, i lodowce wszelkich rozmiarów; słyszeliśmy fujarki pasterzy i huk lawin i patrzyliśmy na chmury kłębiące dołem popod nami, niby bałwany piekielnego oceanu. Chamouni i wszystko, co na nim, widzieliśmy miesiąc przedtém; Mont-Blanc, jakkolwiek jest wyższym, nie może pod względem dzikości równać się z Jungfrau, Eigher, Schreckhornem i lodowcami (Mont) Rosay. B. w jednym z swych listów we wrześniu 1816.