Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/135

Ta strona została przepisana.
CIII.

Tu, kto nie kochał k’miłości się nagnie,
A kto tajemnéj rozkoszy skosztował,
Ten jeszcze bardziéj kochać tu zapragnie!
Tutaj się Amor w tém ustroniu schował,
Gdy świat mu bole i klęski gotował —
Bo miłość naprzód kroczy lub umiera,
W miejscu nie stoi; jéj wdzięk się zepsował,
Albo się ona ku tym szczytom wdziera,
Gdzie światłość nieśmiertelna jéj się nie opiera.

CIV.

Nie z jakiéjś fikcji Rousseau w onéj dobie
Zaludniał tłumem uczuć to zacisze:
Poznał, że kąt ten upatrzywszy sobie,
Żądza dusz czystych tutaj się kołysze.
Tu młody Amor zdjął przepaskę Psysze
I grunt uświęcił miłością..! Schronisko
Cudne, samotne! twoich czarów słyszę
Głos tu i oddech. Tutaj nieba blizko
Tron Alp i Rodan usłał swe łożysko.

CV.

Lozanno! Ferney! wszak to wasze domy
Gniazdem tych imion, co wam dały imię[1]
Tych śmiertelników, co po drodze stroméj
Doszli, gdzie sława wiekuista drzémie...
Duchy potężne, tytany olbrzymie,
Co znowu z nieba chcieli ukraść płomię,
Na myślach zwątpień pnąc się w pychy dymie:
Karę na siebie mogli ściągnąć w gromie.
Lecz niebo z ludzkich dążeń śmieje się widomie!

CVI.

Jeden kapryśny i zapalnéj głowy,
Chwiejny — lecz dowcip miał, co się nie starzał:
Wesoły, dziki, rozumny, surowy,
Dziejopis, mędrzec — a i pieśni stwarzał,
Protej w zdolnościach, sam siebie rozmnażał
Pomiędzy ludźmi... Ale ośmieszanie
Główną w nim siłą: na nic nie uważał:
Jak wiatr, co wszystko wywraca na łanie,
Wali głupców, to znowu przeciw tronom stanie!

  1. Wolter i Gibbon.