Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/167

Ta strona została przepisana.
LXIV.

Ziemia im była statkiem śród powodzi,
Płynącym z niemi, gdzie wieczności góry;
Widzieli morze, ale wstrząśnień łodzi
Wcale nie czuli, bo prawo Natury
Zmarło w ich wnętrzu, ów przestrach ponury,
Co wówczas włada, gdy się trzęsą szczyty,
Gdy z gniazd lecących ptak ucieka w chmury,
Bydło tratuje błoń swemi kopyty,
Gdy niemy z przerażenia, człek staje, jak wryty...

LXV.

Dziś w Trazymenie z innym się obrazem
Spotykasz! Jeziora srebrzyste makaty,
Łan, tylko pługa krajany żelazem,
Drzewa olbrzymie, jak ci, co przed laty
Padli w tém miejscu; tylko niebogaty
W wodę strumyczek do dziś wieść ci niesie
Swojém nazwiskiem, że ongi krew na téj
Władała ziemi! Sanguinetto zwie się
Ten zdrój, co się zczerwienił w minionym okresie.

LXVI.

Witaj, Klitumnie! jak błyszczą twe zdroje![1]
Życiem tryskają twoich wód kryształy!
Tu nimf przybytek, które członki swoje
W jasnem zwierciedle swobodnie kąpały!
W trawach nadbrzeżnych brodzi mleczno-biały
Byk! O najczystszy bożku pięknéj fali!
Twoich błękitów, o ty przewspaniały
I przepogodny! zbójce nie skalali!
Cór Piękna tu się lustro i kąpiel krysztali!

LXVII.

Jakaś świątynia z brzegów się wynurza,
Mała, lecz wdziękiem proporcji wabiąca;
Wsparta o skłony łagodnego wzgórza,
Pamięć twą głosi... Cicho się roztrąca
Dołem twa struga; srebrną łuską lśniąca
Rybka czasami popluszcze, w głębinie
Twéj zwierciadlanéj fali mieszkająca;
Czasem kwiat wodnéj lilji się przewinie,
Gdzie, szepcząc swoje baśnie, płytka woda płynie.

  1. Niéma „Przewodnika podróży“, w którymby nie było wzmianki o świątyni Klitumna, znajdującéj się pomiędzy Foligno a Spoleto; i rzeczywiście niéma we Włoszech miejsca lub widoku, godniejszego opisu. Co się tyczy zburzenia świątyni, czytelnik raczy zajrzéć do Not historycznych czwartéj pieśni. B.