Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/178

Ta strona została przepisana.
CVIII.

I ten jest morał wszelkich dziejów człeka[1]
A co raz było, ciągle się powtarza:
Wolność i sława, a gdy ta ucieka,
Zbytek, zepsucie, w końcu dzikość wraża:
Choć wciąż Historya kart sobie przysparza,
Ma tylko jednę kartę: tu ją czytać,
Tu, gdzie tyranja, strojna w płaszcz cesarza,
Zebrała wszystko, o co może pytać
Oko, ucho... Precz słowa! trza bliżéj zawitać —

CIX.

Podziwiać, gardzić, śmiać się, płakać! — Treści
Dla wszystkich uczuć tutaj ci nie zbędzie,
Człecze! wahadło między łzą boleści
A między śmiechem! Patrz! tu w jednym rzędzie
Wieki i ludy! Téj góry krawędzie,
Dzisiaj rozpadłe, dźwigały przed laty
Państw piramidę! Sława w swoim pędzie
Syciła blichtrem słońca żar bogaty!...
Gdzież gmachy te? ich twórców jakież dziś zapłaty?

CX.

Tulljusz od ciebie mniejszą miał wymowę.
O ty kolumny bezimiennéj złomie!
Czem laur, co wieńczył skronie Cezarowe?
Bluszcz, co mnie zdobi, wzrósł na jego domie!
Ktéż stawiał łuk ten widny w swym ogromie?
Tytus czy Trajan? Nie! on twoim, czasie!
Łuki, filary w twoizh szyderstw sromie,
A apostołów statuy gniotą zasię
Te urny, których prochy cesarskie śpią w krasie[2]

CXI.

Rzymskiego nieba, w tym powietrznym grobie,
Pod gwiazd tych strażą! Tu i duch ten drzemie,
Który to miejsce upodobał sobie,
Ostatni z owych, co dzierżyli ziemię
Całą — glob rzymski! po nim marne plemię
Puściło dawną zdobycz! On wzrósł wyżéj
Nad Aleksandra: cnót królewskich brzemię
Dźwiga, krwią gardzi i wina nie zbliży
Do warg!... Trajana wielbić, jakże duch nasz chyży![3]

  1. Autor żywota Cycerona zaznaczając, jaki sąd mają Anglicy o tym mówcy i współczesnych mu Rzymianach, ma następujący wymowny ustęp: Wobec rozmaitych ich szyderstw na temat barbarzyństwa i nędzy naszéj wyspy, nie można nie zwrócić uwagi na dziwne losy i przewroty, jakie nawiedzają państwa; ten Rzym, ongi pan świata, siedziba sztuk, potęgi i chwały, w jakiém on dzisiaj błocie, jaka w nim panuje ignorancya i nędza, w jakie on zakuty kajdany przez najkrwawszego i najwiekszéj pogardy godnego z tyranów, przez zabobon i oszukaństwo religijne: tymczasem ten kraj daleki, ongi przedmiot szyderstwa i wzgardy dla obywateli Rzymu, stał się dzisiaj szcześliwém gniazdem swobody, ogniskiem dobytku i nauk; atoli kwitnący dzisiaj pod względem sztuk i wszelkich rozkoszy życia, kto wie, czy nie kroczy tą samą drogą, jak Rzym onego czasu; od uczciwéj pracy ku bogactwu, od bogactwa ku zbytkowi, od zbytku do niesforności i rozluźnienia obyczajów, aż zwyrodniały zupełnie i straciwszy wszelkie cnoty, stawszy się dojrzałym dla zniszczenia plonem, nie pójdzie w końcu na łup tego samego ciemiężyciela i straciwszy wolność, a z nią wszystko to, co posiada jakąś wartość, nie zejdzie stopniowo do pierwotnego barbarzyństwa.“ (Patrz: History of the Life of M. Tullius Cicero, sect. VI, vol. II, p. 102). B.
  2. Na kolumnie Trajana stoi dziś posag św. Piotra, kolumna zaś Aureliusza ma na swoim szczycie św. Pawła. Patrz Noty hist. B.
  3. Trajan był przysłowiowo najlepszym z cesarzy rzymskich; i łatwiéj téż znaléźć władcę, któryby posiadał wszystkie przeciwne właściwości, aniżeli takiego, któregoby zdobiły szczęśliwe przymioty przypisywane temu cesarzowi. „Wstąpiwszy na tron“ — powiada o nim historyk Dyon, „był on zarówno silnym co do ciała jak i świeżym co do ducha, wiek nie osłabił w nim ani jednéj z jego władz; był on wolnym od wszelkiéj zawiści, jako téż od skłonności oszczerczych; czcią otaczał wszystkich ludzi cnotliwych i nie omieszkiwał ich popierać; z téj téż przyczyny nie mogli być dla niego przedmiotem nienawiści lub bojaźni; nie słuchał nigdy donosicieli ani nie dopuszczał zapalczywości; wstrzymywał się zarówno od nieuczciwych posadzeń jak i od wymierzania niesprawiedliwych kar: wolał on raczéj być kochanym, aniżeli czczonym jako władca; uprzejmym był dla ludu, senat szanował, kochał go téż i jeden i drugi, nikogo nie napawał bojaźnią, oprócz wrogów swego kraju.“ Patrz Eutrop. Brev. Hist. Rom. lib. VIII, c. 5. Dion. Hist. Rom. lib. LXIII, cap. 7. B.