„Na moście Westchnień, we weneckim grodzie
Stałem, tu pałac mając, tu więzienie“.
Połączenie pomiędzy pałacem książęcym a więzieniem weneckiém tworzy ponury most, albo raczéj kryta galerya, wznosząca się wysoko ponad wodą, kamiennym murem podzielona na korytarz i celę. Więzienia stanu, zwane pozzi czyli studnie, wpuszczone były w grube mury pałacu; więźniów, skazanych na śmierć, przeprowadzano środkiem galeryi na drugą stronę, a potem z powrotem do drugiéj części mostu, to jest celi, gdzie ich następnie duszono. Nizkie drzwi, przez które skazańca prowadzono do téj celi, dziś są zamurowane; korytarz atoli więcéj jest otwarty i znany jest pod nazwiskiem „Mostu Westchnień“. Pozzi znajdują się pod posadzką gmachu, u stóp mostu. Pierwotnie liczba ich wynosiła dwanaście; atoli za pierwszém najściem Francuzów, głębiéj leżące więzienia Wenecyanie coprędzéj zamurowali albo je rozwalili. Pomimo to można się dzisiaj jeszcze dostać do nich przez drzwi spuszczane i wczołgać się przez nawpół rozwalone otwory do głębokości dwóch piętr pod parterem. Ktoby chciał szukać ukojenia żalu po upadku władzy patrycyuszów, to je tutaj znajdzie; zaledwie jakiś promyczek światła drży w téj ciasnéj galeryi, prowadzącéj do cel, kaźnie natomiast zupełnie są ciemne. Wązki otwór w murze dopuszczał nieco wilgotnego powietrza z korytarza do wnętrza, służąc zarazem za miejsce, przez które więźniom podawano pożywienie. Drewniany tapczan, wyniesiony o stopę ponad posadzką, był jedynym tutaj sprzętem. Przewodnicy opowiadają, że wszelkie oświetlenie było zakazane. Długość ich wynosiła około pięć, szerokość dwa i pół, a wysokość siedem kroków. Cele znajdują się jedna pod drugą; w dolnych jamach oddychanie wielce jest utrudnione.
Gdy republikanie zeszli do tych straszliwych jaskiń, znaleźli w nich jednego tylko więźnia, który miał tam przesiedzieć lat szesnaście. Mieszkańcy tych więzień pozostawili na ścianach ślady swéj skruchy lub rozpaczy; niektórzy z nich zdradzają dużo bystrości umysłu. Nietylko z podpisów, ale także z wizerunków