była tak samo dziewiczą, jak przeważna część tych, w których cześć łamano oszczepy i z konia zrzucano rycerzy.
Od czasów Bayarda aż do dni Józefa Banksa (najniepokalańszego i najsławniejszego z rycerzy zarówno dawnych jak i dzisiejszych czasów), mało w téj mierze było wyjątków; spodziewam się téż, że po jakiém takiém zbadaniu rzeczy, nie będziemy wcale tych dziwacznych szopek średniowiecznych żałowali.
Rycerz Harold niech sobie już zostanie takim, jakim jest; byłoby przyjemniéj, a z pewnością łatwiéj milszy skreślić charakter. Mogłem był łatwo zamalować jego błędy, mogłem był kazać mu więcéj działać, a mniéj mówić, nie miał on atoli być wzorem, lecz miał tylko pokazać, jak wczesne zepsucie serca i obyczajów sprowadza przesyt co do rozkoszy dawnych, sprawiając co do nowych, że człek się na nich zawodzi; miał pokazać, że nawet piękności przyrody oraz bodźce pracy (z wyjątkiem żądzy sławy, téj najsilniejszéj ze wszystkich pobudek) na umysł tak złożony albo raczéj wykrzywiony, żadnego nie wywierają skutku. Gdybym był poemat swój ciągnął daléj, charakter ten przy końcu byłby się był pogłębił; stosownie bowiem do zarysu, jaki sobie nakreśliłem, a który chciałem wypełnić, szkic mój miał być nowożytnym Tymonem[1], a może poetycznym Zeluco[2].
Londyn, 1813.
Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/23
Ta strona została skorygowana.