Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/249

Ta strona została przepisana.

Wieśniacy pokazują inne jeszcze w pobliżu owéj posadzki mozaikowéj źródło, które nazywają „Oradina“, a które płynie z góry ku stawowi czy téż ku grobli młyńskiéj, podążając stąd do Digencyi.
Nie spodziewajmy się jednak, abyśmy, poszukując po krętéj, romantycznéj dolinie krynicy Banduzyi, „mogli dojść śladem muz do ich źródła“ („To trace the Muses upwards to their spring“). Dziwném się wydaje, że Banduzyę, mógł ktoś uważać za źródło Digencyi. Horacy nie powiedział o tém ani słóweczka, nieśmiertelne to źródło odkryto w posiadaniu właściciela wielu pięknych rzeczy we Włoszech, mianowicie mnichów. Należało ono do kościoła św. św. Gerwazego i Protazego w pobliżu Wenuzyi, gdzie je téż według wszelkiego prawdopodobieństwa można było znaléźć.
Nie byliśmy tak szczęśliwi, jak jeden z nowszych podróżników, który nad willą poety odnośną widział pinię. W całéj dolinie nie ma ani jednéj pinii, są tylko dwa cyprysy, które on widocznie uważał za drzewa, o jakich mówi oda[1]. Prawdą jest, że pinia jest dotychczas tém, czém była za dni Wirgilego, to jest drzewem ogrodowém, nie było więc téż prawdopodobieństwa, aby ją ktokolwiek mógł był znaléźć śród skalnych urwisk doliny rustykańskiéj. Horacy miał zapewne pinię w ogrodzie owocowym nieco za folwarkiem: ocieniała ona jego willę a nie rosła gdzieś tam na skalnych wyżynach, daleko od jego mieszkania.
Podróżnikowi, patrzącemu na cyprysy, zdawało się zapewne, że ma pinię przed sobą; owe drzewa pomarańczowe i limony, rzucające tyle kwiecia na jego opisy królewskich ogrodów w Neapolu, były zapewne tylko akacyami i jakiemiś innemi ordynarnemi krzewinami ogrodowemi, chyba że od tego czasu limony te i pomarańcze zostały usunięte[2].

Nota XXXII. Eustacego „Podróż klasyczna“.

Nadzwyczajnemu rozczarowaniu, jakiegośmy doznali, wybrawszy sobie za przewodnika po Włoszech „Podróż klasyczną“, niech nam będzie wolno kilka poświęcić uwag, które niezaprzeczenie każdy potwierdzi, ktokolwiek w podróży po tych samych okolicach tą samą posługiwał się książką. Autor jéj należy do najniedokładniejszych i najnieprzyjemniejszych pisarzy dzisiejszych, którzy przelotne uzyskali imię; rzadko można mu zaufać i to nawet wówczas, gdy mówi o rzeczach, które według wszelkiego przypuszczenia na własne widział oczy. Błędy jego, począwszy od zwykłéj przesady, a skończywszy na zupełnych fałszach, tak są liczne, że podają go w podejrzenie, iż w opisywanych przez siebie stronach nigdy nie była spuszczał się tylko na dawniejszych autorów. Rzeczywiście téż „Podróż klasyczna“ posiada charakter kompilacyi dawniejszych zapisków, nanizanych na cieniuteńką nić własnych spostrzeżeń, a do tego przeładowanych napuszystemi ogólnikami, które dają się użyć w każdym hymnie pochwalnym i z téj przyczyny niczego nie dowodzą.

Styl, który uważamy za ciężki, zawikłany, nieodpowiedni, może się podobać innym, którzy téż doznają błogiego wzruszenia, przeorując się przez długie okresy „Podróży klasycznéj“. Trzeba przyznać, że ogłada i udawanie powagi mogą wywołać wrażenie, że rzecz istotnie posiada wartość. Jestto to samo, co dla potępieńców toczenie wielkiego, okrągłego kamienia na szczyt góry.

  1. Classical Tour, etc. rozd. VII, p. 250, tom. II.
  2. „Pod naszemi oknami wzdłuż wybrzeży ciągnie się ogród królewski, pełen grząd, zasianych kwiatami, i chodników, ocienionych drzewami pomarańczowemi“.