I z ziół na zioła i z kwiatów na kwiaty
Ciągnie myśliwców i myli ich czaty,
Wreszcie uleci i niknąc w obłoku
Zostawia żałość w sercu i łzy w oku,
Podobnie piękność wabi starsze dzieci,
Tak bystro lata i tak wdzięcznie świeci,
To łowców trwoży, to nadzieją mami;
Gonią wesoło — łowy kończą łzami.
Lecz jeśli w ręce myśliwemu wpada,
I motylowi i piękności biada!
Chcąc uciec, darmo skrzydełka natęża:
Igraszka dziecka lub ofiara męża.
Cacko, za którém żądza chciwie goni,
Straciło urok, gdy je mamy w dłoni;
A gdy wdzięk barwy i świeżość przeminie,
Rzucim, niech leci... lub samotnie ginie.
Gdy skrzydła zranisz, gdy serce zakrwawisz,
Czyli ofiarom swobodę zostawisz?
Motyl odartym skrzydełkiem czy może
Latać jak dawniéj z fiołków na róże?
Z pięknością w jednéj uwiędłą godzinie,
Czyż razem pokój na wieki nie zginie?
Zgraja motylów, co pod niebem lata,
Nie szuka w dole zranionego brata:
Płeć piękna dla nas ma litości tyle!
Lecz dla płci własnéj ma serce motyle.
Piękność nad każdém nieszczęściem łzy leje:
Nad sióstr upadkiem... tylko się zaśmieje.
Dusza, brzemienna zbrodni swych ciężarem,
Jest jak skorpijon opasany żarem.[1]
Krąg coraz mocniéj zwęża się i błyska
I więźnia coraz gwałtowniéj dociska,
A gdy go zewsząd na wylot przepieka,
Skorpijon cierpi, dąsa się i wścieka.
Jeden mu został sposób wyjść z pożogów:
Ma żądło, które wyostrzył na wrogów,
Które trucizną pewną rany poi;
Jeden ból zada i wszystkie wygoi:
To żądło więzień topi w głowie swojéj.
Podobnie dusza zła kona w cierpieniach;
Lub żyje jako skorpijon w płomieniach;
- ↑ Powszechne jest mniemanie, że skorpion, otoczony żarem, sam siebie żądłem zabija. Naturaliści sprzeczają się dotąd, czy owad popełnia samobójstwo dobrowolnie, czy tylko wpadłszy w konwulsye, mimowolnym ruchem żądła ranę sobie zadaje. Dla dobra skorpionów życzyćby należało, aby to pytanie rozstrzygniono. Skoroby raz uznano, że skorpiony są Katonami owadów, zostawionoby przecie w pokoju tych męczenników historyi naturalnéj.