Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/304

Ta strona została przepisana.

Tyś mi do szczęścia otworzyła drogę —
Mam broń, przyjaciół — zawady znieść mogę!“ —

XIII.

— „Co? ty nie jesteś, czém się być wydajesz? —
Dziwne mi dzisiaj zagadki zadajesz! —
O! mój Selimie! skąd ci ta odmiana? —
Byłeś tak dobry, tak wesół dziś z rana! —
Czém cię tak mogły wzruszyć moje słowa? —
Że ja cię kocham — czyż to rzecz ci nowa? —
Kocham! jak kochać nie można goręcéj,
Zawsze jednako — bo nie umiem więcéj! —
Innego szczęścia nie wystawiam sobie,
Jak by cię widziéć, słyszéć, być przy tobie —
I stąd dzień lubię, a nocą się brzydzę:
Że noc nas dzieli, a we dnie cię widzę. —
I gdybym mogła na przyszłość wybierać,
Z tobą chcę tylko i żyć i umierać;
Ciebie pocieszać, doglądać, piastować,
Bawić, usypiać, uściskać, całować...
Tak, tak! jak teraz — jak teraz!... — Już dosyć!
Dosyć, Selimie! — w twych ustach żar tleje! —
Nie, nie! nie mogę! — ach! przestań mię prosić! —
Ja sama nie wiem, co się ze mną dzieje!.. —
Obym tak zawsze być mogła przy tobie:
Strzedz twego zdrowia, doglądać w chorobie,
Rządzić twym domem — nie trwoniąc ci mienia,
Lub dzielić nędzę — bez łez, bez cierpienia:
I wszystko czynić i pełnić z pośpiechem,
I wszystko cierpieć i znosić z uśmiechem!... —
Jednéj ci tylko nie oddam posługi:
Oczy twe kiedyś niech zamknie ktoś drugi!... —
Bo wiem, że umrę, mając to oglądać, —
Mogę-ż co więcéj — ja zrobić — ty żądać?... —

„Lecz, mój Selimie, powiedz mi, dlaczego
Ty się tak ojca obawiasz naszego,
Aby się naszych uczuć nie dowiedział? —
Ja milczéć będę — boś ty mnie powiedział;
Lecz czemużbyśmy ojcu nie ufali? —
I to mi także powtórz zrozumialéj,