Ból ten, srogi, śmiertelny, był pierwszy, jedyny!
Nie doznałaś, co gorycz żalu, wstydu, winy,
Pychy, zemsty, zgryzoty! ach! ni téj katuszy,
Co jak wieczne szaleństwo wre w mózgu i w duszy:
Jak robak lęgnie w sercu, i nawskroś je wierci,
I nie śpiąc sam, nie daje zasnąć, prócz snem śmierci;
Każdą myślą, jak żądłem zatrutém kaleczy,
Obawia się ciemności, a światłu złorzeczy;
Jak ogień w suchém oku i we krwi się pali,
I aż w popiół obróci, wprzód się nie oddali!
∗ ∗
∗ |
Biada tobie, morderco! na dni i na lata,
W życiu, i w wieczności biada!
Darmo tarzasz się w prochu, i sinemi usty
Klniesz siebie, i z przestrachem błagasz o odpusty —
Pokuta, rozpacz nie nada!
Dłoń, z któréj legł Abdalla, Selim, brat, syn brata,
Próżno będzie targała włos i szaty darła:
Zbrodni nie minie zapłata!
Chluba twoja, rękojmia przyjaźni Osmana:
Godna, gdyby ją poznał, dzielić tron Sułtana,
Córka twoja — umarła!
∗ ∗
∗ |
Zgasła u wschodu gwiazda dziewiczéj czystości,
Któréj blask noc twéj chmurnéj duszy rozweselał:
Jutrzenka twych nadziei, zorze twéj starości!
Któż ją zagasił? Krew, którąś Ty przelał! —
Biada ejcu-zabójcy! tyranowi biada!
Słyszysz ten okrzyk rozpaczy?
„Gdzie dziecię moje?“ — Echo mu „gdzie?“ — odpowiada.[1]
Ona mu nie odpowie — ha! i nie przebaczy!
Między pomników i grobów tysiące,
Lśniących się spodem, gdy z boków i z góry,
Cyprysy mroczne, choć zieleniejące
Zimą i latem, ścielą cień ponury,
Jak myśl rzucona na groby:
- ↑ „Przyszedłem na miejsce urodzenia mojego, i zawołałem: Przyjaciele młodości mojéj, gdzie są? — Echo odpowiedziało „gdzie są?“. (Wyciąg z rękopismu arabskiego).