Ta strona została przepisana.
Okręt ich koleni obiegł czaty przednie,
Wszedł, gdzie bezpieczny skryłby się choć we dnie,
Przy pustym brzegu, za skałą wysoką,
Straży ni szpiega nie dojrzy go oko. —
Konrad na pokład zgromadził swych ludzi,
Do powinności — lecz nie ze snu, budzi.
Wsparł się na poręcz, rozkazy objawia,
Rozmawia zimno, choć o krwi rozmawia.