„Jest wszakże jedna, o któréj duch marzy,
Któréj łzę, zda się, że czuję na twarzy!...
W życiu mém dotąd jedyne pociechy
Były: mój okręt, mój miecz, jéj uśmiechy,
I Bóg mój niegdyś! przeszłość to daleka!
Jam się Go z młodu, dziś On mnie wyrzeka.
Za niecześć ojca mściwy karze sędzia.
Zwycięzcy moi Jego są narzędzia!
Nie czas już wszakże, bym rozpacznik podły
Samolubnemi znieważał go modły!
Nie! nie mam prawa prosić, i nie proszę;
Co zesłał, cierpię; co znieść mogę, znoszę.
Miecz mój z niegodnéj wytrącono dłoni,
Niegodnéj dźwigać jak on wiernéj broni.
Okręt méj wzięty, lecz ta, tak mnie droga!..
Ach! za nią jeszcze chciałbym prosić Boga.
Ona jest wszystkiém dla mnie, a te wieści
Skruszą jéj serce ogromem boleści!
Ta myśl jest dla mnie nad śmierć sroższą karą.
Ona tak tkliwa, tak piękna! — Gulnaro!
Nimem cię ujrzał, przeszły lata długie,
Żem nie pomyślał, czy są piękne drugie.“ —
„Ty więc już kochasz? — ty już kochasz inną?
Cóż mi to znaczy? nic, nic nie powinno!
Jednak — ty kochasz! — ach! ja zajrzeć muszę
Duszy, wzajemną kochającéj duszę,
Która nie czuje i nigdy nie czuła
Téj czczości serca, co moje.“
— „Twoje? — sądziłem, że z ogniów haremu
Jam cię ratując, zachował lubemu.“
— „Seid mój luby? — ach! nie! nie mój luby!
Niegdyś to serce, dziś już wzięte w kluby,
Długo się niegdyś ubijało we mnie,
By czuć wzajemność, niestety! daremnie.
Pragnęłam kochać, kochać jestem zdolną,
Lecz czułam, czuję, wprzód trzeba być wolną:
Jam niewolnica, cóż, że z łaski pana
Na panią innych niewolnic wybrana?
Gorzkie pieszczoty, gdy je przyjąć każą,
Podląca wierność, pod dozorców strażą;
Lecz trudniéj jeszcze, gdy wstręt serce mrozi,
Udawać czułość, bo pan gniewem grozi!
Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/367
Ta strona została przepisana.