Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/418

Ta strona została skorygowana.

I codzień, co godzina do zmroku od rana
Jakiś nowy przybylec licznił orszak pana.
Od straty Ezzelina, częściéj jak się zdarza,
Lara grał gościnniejszą grzeczność gospodarza.
Może Oton w nim budził wciąż bojaźni nowe
Zasadzki zgotowanéj na zbrodniczą głowę.
Cobądź myślił, ze swojéj gościnności plonów
Większy wzgląd zyskał ludu niż swych współbaronów.
Wasal, grozą barona z swych siedzib wygnany,
Przyszedł, wołał przytułku! — i wnet mu był dany.
Żaden wieśniak nie płakał zagrabionéj trzody,
A niewolnik zaledwo tęsknił do swobody:
Stara chciwość bezpiecznie swe skarby zbierała,
Przy nim wzgarda z ubóstwa urągać nie śmiała.
Obiecanéj nagrody nie zmylił nikomu,
Gość na zamku rad gościł, jak w swym własnym domu.
Nienawiści gdy niemoc tępiła sztylety,
W pomoc zemsty spóźnionéj ciężkie niósł odwety.
Miłość wciąż pomiataną przez nierówne śluby
Cieszył, i w jéj objęcia wracał przedmiot luby!
Wszystko gotowe — Lara tylko chwili czeka,
W któréj ma zdjąć lenniczą niewolę z człowieka.
Przyszła chwila — i Oton, co mu groził, fukał,
Stronił od zemsty, któréj wprzódy sam tak szukał.
Tłocząc się tysiącami lud na zamku gwarzy,
Między tłumem jest wielu odważnych zbrodniarzy;
Radzi jarzmo baronów że zrzucili z siebie.
Z wzgardą chodzą po ziemi, z nadziejami w niebie.
Lara wolność ogłasza, nastręcza sposoby,
Już nie kraj dla tyranów, lecz jak kopać groby!
Taki krzyk, takie hasło brzmiąc na wojnę krwawą
Musi szerzyć nieprawość, a hamować prawo.
Wiara, wolność i zemsta — co chcesz? dosyć słowa,
A ludzkość wzajem siebie zabijać gotowa!
Jedno zdanie stronnictwa wtórzone w zapale
Da tron zbrodni, nakarmi gady i szakale.

IX.

Tak wasal swym baronem pomiatał po kraju,
Rządzącego następcy słuchał ze zwyczaju;
W stronnictwach do obłowu szukając sposobu,
Niewolnik gardził jednym, nienawidził obu.