Straszne są głębie Czyllonu więzienia,[1]
Siedm kolumn czarne wspiera ich sklepienia;
Gockich tych słupów grube, śniade mury
Smutnie oświeca jakiś brzask ponury;
Ciągle tam bowiem przez szczelinę ściany
Wsuwa się słońca promyk zabłąkany,
Promyk ten jakieś zmarłe światło ciska
Na owe masy jaskini sromotnéj,
I jakby drżący meteor bagniska
Snuje się, czołga po ziemi wilgotnéj.
W każdą tam z kolumn jest pierścień wpuszczony,
W każdym pierścieniu łańcuch zawieszony;
Żrący ten kruszec, jakby rak się wtacza,
I takie ślady na ciele wytłacza,
Że póty na niém zostaną niezmienne,
Póki mi świecić będzie światło dzienne,
Tak nowe dla mnie, a tak przykre oku,
Już odwykłemu od słońca widoku,
Ileżkroć weszło przez te długie lata?
Nie wiem — gdyż odtąd już liczyć przestałem,
Odtąd — gdym stracił ostatniego brata,
I sam nad trupem jego żywy stałem
Do trzech nas słupów przykuto sromotnie,
Byliśmy razem — a każdy samotnie.
Żaden z nas nie mógł naprzód ruszyć krokiem,
Ni bratnich twarzy cieszyć się widokiem,
Martwy blask bowiem, co je opromieniał,
W jakieś je dziwne, obce twarze zmieniał;
Tak będąc razem — przecież rozłączeni
W oddzielnych więzach, lecz męką spojeni,
Tęśmy przynajmniéj jeszcze ulgę mieli,
Żeśmy się wzajem mówiących słyszeli,
I choć w tym słońca i powietrza głodzie
Jeszcześmy mogli ku wspólnéj osłodzie
Jakąś nadziei nowéj roić marę,
Jakieś legendy opowiadać stare,
- ↑ W wnętrzu Czyllonu znajdują się więzienia, w których trzymano pierwszych reformatorów, a późniéj więźniów stanu. Pod jedném ze sklepień pokazują dotąd belkę wiekiem zczernioną, na któréj więźniów egzekwowano. Siedem jest kolumn, ósma przez połowę w gruby mur wpuszczona. U niektórych z tych kolumn są jeszcze żelazne pierścienie, do których przykowywano łańcuchy więźniów. Bruk jeszcze nosi ślady Bonnivara, który kilka lat przebył w tym podziemnym lochu.
W blizkości Czyllonu Julia wpadła w jezioro, chcąc dziecko swoje ratować. W skutku przerażenia i choroby stąd wynikłéj, zmarła kochanka Saint-Preux.