Nikt mi nie wytłómaczył i nie wytłómaczy,
Jaką epokę życia ten pewny wiek znaczy;
A więc wielkiém dziwactwem to jego nazwanie.
Jeszcze świeża, umiała Laura czasu użyć,
A czas jéj się z wdzięcznością potrafił odsłużyć,
Zachowując jéj wdzięki. Z niedługą toaletą
Była najurodziwszą w Wenecji kobietą,
I kędy tylko pójdzie, kędy się pokaże,
Swą krasą gasi nawet najpiękniejsze twarze,
Dziwi ust swych uśmiechem, wesołością czoła,
A żywém, czarném okiem, przyciąga dokoła.
Poszła za mąż, to dobrze, bo rzymscy chrześćjanie
Dla mężatek szczególne mają pobłażanie.
Ale, jeżeli pannie pośliznie się noga,
Nie wiem, jak się wykręci od winy nieboga,
Jeźli ślubu nie zawrze w porę — albo głową
Przemyślną nie zasłoni błędu przed obmową.
A po Adryatyckiém jéj mąż pływał morzu,
Choć żeglował po innych także wód przestworzu:
Wróciwszy do Wenecji, gdy jego dworzanie
I towary i on sam siedział w kwarantanie,
Laura szła na szczyt domu każdego poranka,
Skąd mogła widziéć okręt męża i kochanka.
Byłto kupiec bogaty, handlował z Alepem,
Nazywał się w prawdziwéj metryce Giuseppem,
A Włosi przez skrócenie, przezwali go Beppem.
Beppa twarz śniada w długich drogach ogorzała,
Lecz kibić jego była wzniosła i wspaniała.
Byłto człowiek rozumny, dobrze zbudowany,
I nigdy lepszy majtek nie pruł morskiéj piany
Jak Beppo. — Jego żona, choć swém obcowaniem
Niebardzo odstraszała, przeciéż wszystkich zdaniem
Tak ostra i cnotliwa, iż mniemano wszędzie,
Że jéj serce warownią niezdobytą będzie.