Wiele lat już ubiegło od téj smutnéj chwili,
Jak się ci małżonkowie z sobą rozłączyli.
Wieść biegała, że Beppo utonął z okrętem:
Głoszono, że znudzony swoich spraw zamętem,
Zaciągnąwszy w Wenecji długi, z własnych progów
Uciekł, nie chcąc już wrócić do ojczystych bogów —
Mimo tego niektórzy chcieli iść w zakłady,
Że on jeszcze powróci, bo częste przykłady
Uczą, że się zakładać u ludzi jest moda,
Dopóki ich rozumu nie nauczy szkoda.
Mówią, że ich rozstanie było patetyczne,
Jak się zdarzać powinno w takim rzeczy zbiegu —
Gdy Beppo raz ostatni widział oczy śliczne
Swéj cudnéj Aryadny klęczącéj na brzegu,
Jakieś skryte przeczucie owładnęło niemi,
Że się już nie zobaczą nigdy na téj ziemi.
Jestto czucie wpół chore, a wpół poetyczne,
Którego ja przykłady oglądałem liczne.
Przecież Laura czekała męża od lat wielu,
I popłakawszy nieco po swym przyjacielu,
Chciała z męskim umysłem znosić umartwienia:
Lecz nieboga straciła pociąg do jedzenia,
Spać nie mogła, więc czekać już minęła pora,
Zresztą bardzo się bała śmiałka lub upiora,
By jéj samą nie napadł w noc jak zakonnicę,
Połamawszy wprzód zamki, albo okiennice;
— Musiała więc na wice mężula się zgodzić,
Choćby tylko — by swojéj słabości dogodzić.
Beppo może powróci z swéj długiéj wyprawy
Na łono drogiéj żony, ale dla zabawy
Laura teraz jednemu panu była rada
Z liczby tych, których zwykle płeć piękna ogada,
Choć lubi. Byłto szlachcic dźwigający grosze,
Grzeczny i bardzo szczodry na swoje rozkosze.