Mniemano, że się z Beppem gdzieś rozbiła nawa,
Mógł być za umarłego mianym podług prawa;
Nie pisał — ani nowin żadnych z jego strony.
Najmniejszéj troskliwości nie miał względem żony,
Która lat kilkanaście czekała na niego;
A kto tak długo milcząc, Bóg wié, gdzie się kryje,
Tego już można słusznie miéć za umarłego;
A jeśli żyje, pewno już nie dla nas żyje.
Zresztą, damom we Włoszech na przypadek wszelki
Wolno miéć dwóch mężulów. (Bóg widzi grzech wielki).
Nie wiem kto był twórczynią takiego zwyczaju,
Lecz on dziś jest powszechnym w zaalpejskim kraju;
A piękna instytucja sługi-kawalera,
Bez zgorszenia późniejszym ślub dawny zaciera.
Tego drugiego męża czyczysbéj nazwano,
Lecz dziś jest grubiańskiém i brzydkiém to miano.
Hiszpanie go cortejo zwą w swoim języku —
To daleko przyjemniéj — dziś ich jest bez liku
Od Po do Tagu — może ten zwyczaj jedyny
Przeniesie się i w inne odległe krainy,
Lecz niech nigdy nie wpływa na Tamizy wody,
Bo w cóżby poszły skargi, pozwy, i rozwody?
Dzieląc szacunek, jaki dla dziewictwa mamy,
Przecież, niżeli panny, wolę raczéj damy.
Bez przymówki dla Francji, Anglji, albo kraju
Jakiegobądź klimatu, prawa, obyczaju,
Mniemam, że czy w kompanji, czy z mężczyzną sama,
Zawsze jest przyjemniejszą od dziewicy dama —
Bo oswojona z światem, już łatwiéj roztoczy
Wrodzone swe powaby przed zdziwionych oczy.
I mała miss jest także cudowne stworzenie,
Lecz ją miesza co chwila skromne ułożenie;
Tak się mieni za lada słóweczkiem, że czasem
Żenuje mówiącego swoim ambarasem.