A więc ich życie niéma wielkiego uroku,
Stokroć się lepiéj bawią nasze piękne panie.
Bledną damy tureckie zamknięte w seraju,
A gdy pohańcy gwarzyć nie mają zwyczaju,
Wiecznie tylko próżnują ich piękne kobiety.
Umizgając się, albo siedząc u toalety.
Bronią im czytać, przeto nie mają pociechy
Krytykować autorów i gromić ich grzechy;
Nie pisząc, tracą wiele przyjemnéj zabawy,
Nie mogąc się dobijać poetyckiéj sławy.
Nie znają epigramów i nigdy na świecie
Nie czytają nowości w dziennikach, w gazecie,
Nie słyszą o romansach, sztukach, quodlibecie.
Ach! jakże piękną schizmę w cudownym haremie
Zrobiłyby nauki — lecz Turczynek plemię
Nie należy do klubu niebieskiéj pończochy.
Nie bawią ich ci starzy poeci gawędką,
Którzy przez całe życie łowią sławę wędką,
A ledwie drobna rybka czasem się dotyka
Małego i nędznego ich sideł haczyka.
Przecież ci trytonowie w przedsięwzięciu stali,
Nie nudzą ich pisarze wcale doskonali
W rodzaju miernym, starych mniemań zapaleńcy,
Echów echa, plotkarze, poeci młodzieńcy,
Jedném słowem, ci wszyscy prawdziwi szaleńcy.
Głos ich, jakby wyroczni wzniosły i wspaniały,
Chwalą głupstwa, a ganią, co godne pochwały,
Brzęczą, jak rój komarów przy słońca zachodzie,
Usypiają kłótniami, nudzą, gdy są w zgodzie!
Syci sławy, tłómaczą dzieła z obcéj mowy,
Któréj liter nie znają, także z własnéj głowy
Piszą księgi, a księgi tak nędzne, mizerne,
Iż wolałbym złe raczéj, niżeli tak mierne.
A więc słusznie tak wielka nienawiść urosła
Ku tym autorom, cudom swojego rzemiosła.