Lecz gdzież jest Harold, ponury po fali
Morskiéj wędrowiec? Nie wiele dlań męki
Było w téj trosce, która innych pali;
Kłamne kochanek nie trapią go jęki,
Na pożegnanie druh mu nie dał ręki;
Gdy, zimny przybysz, w dalsze śpieszył strony:
Twarde to serce, co nie drży na wdzięki,
Lecz Harold, z dawnych uczuć wyzwolony.
Bez skarg kraj rzucał, wojną i zbrodnią splamiony.
Kto po wód ciemnym żeglował przestworze,
Miał nieraz widok, przepełen ponęty:
Wiatr świeży wieje, jak świeżym być może,
Fregata zwinna, biały żagiel wzdęty,
Znikają wieże, maszty, brzegów szczęty,
Wspaniała fala pnie się po krawędzie;
Jak tłum łabędzi wokół mkną okręty;
Najcięższy statek sunie w pierwszym rzędzie,
A wały się kędzierzą w swym radosnym pędzie.
A wewnątrz, patrzaj! mały światek wojny!
Rozpięte siatki, opatrzone działa,
Wokół się krząta tłum gwarny i rojny,
Już są u góry — komenda zagrzmiała!
Cyt! retman krzyknął, w krzyk załoga cała:
Lina się ślizga w rękach marynarzy;
Kadet, co wiedzy żądliwością pała,
Świśnie — źle, dobrze, jak mu się wydarzy,
I w lot kadetów ciżba — każdy na swéj straży.
Pokład jak szklany, bez najmniejszéj zmazy,
Na nim porucznik spełnia wartę... Oczy
Zwróć tam ku miejscu, z którego rozkazy
Daje dowódca: poważnie on kroczy;
Tłum go się boi; do słów nie ochoczy,
Rzadko się rzuca, milczeniem nastawa
Na ścisłą karność, bez któréj nie zoczy
Zwycięstw ni chwały; lecz Bryta do prawa
Przywiązan najtwardszego, bo mu siłę dawa.