Strona:Jerzy Strzemię-Janowski - Karmazyny i żuliki.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

przywozi go do Austrji spowrotem, wygrywa jeszcze dobrych kilkadziesiąt tysięcy guldenów i oddaje w końcu do swego stada.
Koń nie miał wcale Ringbeina i okazało się, że pani generałowa lepiej się na rzeczy znała, niż my wszystkie matadory do spółki razem.


VIII. NAJTAŃSZA KOLACJA HRABIEGO JÓZEFA POTOCKIEGO

Byłem wściekły na siebie, na Baworowskiego, na moich trenerów, ale wciąż odtąd o stadzie gen. Kodolitscha dumałem, toteż wiosną 1895 r. nabyłem u niego UNSER GRAFA, po Stranzian, od Fara-da-se, płacąc połowę Wielkiej Krakowskiej, w której miał iść, plus 20.000 guldenów. Ale pech mnie prześladował: wyścig wygrał OR VERT, a ja ponadto przerżnąłem 5.000 guldenów w zakładach.
Po tem niepowodzeniu, zjechałem do Lwowa, gdzie miała być rozegrana Nagroda Cesarska, w której konkurowały zawsze najlepsze konie monarchji. Tymczasem szedł wielce niebezpieczny GOUNOD Apponyego i EGOIST Schindlera. W klubie o niczem innem nie mówiono, tylko o szansach Cesarskiej. Objady, kolacyjki, wszystko było okraszone debetami, kto ją weźmie. Przy jednym z takich objadów siedzimy: ja, Siemień-