Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/103

Ta strona została skorygowana.

tekst poniszczonych szpargałów. Odsunąłem je od siebie i spojrzałem na Januszka. Widocznie konjak działał nań uspokajająco, gdyż w czarnych oczach jego zlekka przymglonych oparami alkoholu nie było już niepokoju — malowała się tylko tęsknota i niecierpliwość. Gdy skończyłem czytać, odwrócił się ode mnie i, patrząc w czarny otwór drzwi prowadzących na pokład, rzekł:
— Żałuję teraz, żem ci dał do przeczytania ten papier...
— Spóźnione żale — odrzekłem — wytłumacz mi lepiej, w jaki sposób stałeś się posiadaczem tego paskudztwa?
— W niezwykle prosty sposób — wyłowiłem z wody dnia pewnego zalakowaną butelkę, w której właśnie znajdowało się to „paskudztwo“.
— No i...
— Co „no i“? Widziałeś przecie trzy S.O.S.! Pośpieszyłem na ratunek i trafiłem na tę wyspę, o której mowa w papierach.
— Gdzież ona jest, ta tajemnicza wyspa?
— Właśnie stoimy na kotwicach o milę od brzegów tej „tajemniczej wyspy“.
— Hm.
— Właśnie.