Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/156

Ta strona została uwierzytelniona.

skiem. Jest Polakiem tak samo, jak pan kapitan Mamertyński, jak „Banabaka“ dziad i pradziad.
Gadatliwy „Mamert“ po oświadczeniu tem wdał się z rodakiem — kokiem[1] w dłuższą rozmowę z której wynikło, że Adaś Sławiński, będąc chłopcem uciekł z domu ojca — syna zesłańca na Sybir i po długich tułaczkach po zrewolucjonizowanym obszarze Rosji trafił w końcu w Teodozji na pokład jakiegoś tureckiego statku, gdzie został przyjęty do załogi w charakterze kuchcika.
Na pytanie Mamertyńskego, czemu uciekł z domu, Banabak mruknął coś o pociągu do przygód i dalekich podróży, a później długo i szeroko rozprawiać począł o nędzy, głodzie i strasznem życiu jakie z powodu rewolucyjnych rozruchów pędziła rodzina Sławińskich.
— A teraz znaczy, chciałbyś wrócić do domu? — zagadnął go Mamertyński.
— Pewnie, że chciałbym, tylko gdzie ja go szukać będę tego domu?
— Jakto gdzie? Tak znaczy, tam skądeś wyszedł. Może ojciec i matka nie wyjechali jeszcze stamtąd...

— E... e... e... — nie warto, panie kapitanie — mruknął Banabak.

  1. Kok — kucharz okrętowy.