Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/181

Ta strona została skorygowana.

wałem, gdyż chciał mnie zniewolić. Ja nie mogę żyć, gdyż mam ciało zbrukane. Do nikogo urazy nie mam. Przez życie całe Chrystusową pokorą starałem się zmazać mój mimowolny grzech młodości. Bóg mi przebaczy“.
Policja salutowała zwłoki zmarłego zbrodniarza i odjechała nie aresztowawszy nikogo. Po kilku dnich „Chinsura“ zabrawszy nowy ładunek odpłynęła z portu na pełne morze.
Kapitan Mamertyński przejął się bardzo śmiercią Banabaka. Przebaczył mu kradzież prowjantów i morderstwo. Zato zawziął się na Syroja i Safandopułłę. Po śmierci Banabaka Mamertyński pływał jeszcze na „Chinsurze“ przez dwa miesiące. I w ciągu tego czasu nie było dnia by coraz nowe sińce nie zjawiały się pod oczami Safandopułły i Syroja po procedurze „wąchania“ kapitańskiej pięści.
Wkońcu jednak nie mogąc przetrawić na morzu wrażenia jakie wywarła nań śmierć rodaka, kapitan Mamertyński porzucił służbę morską i zjechał na ląd do Polski.
Mieszka on teraz w małem prowincjonalnem miasteczku i opowiada ciekawym sąsiadom o swoich przeżyciach na oceanie i morzu.
A kiedy go pytają, czemu porzucił służbę w ma-