Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

Na to John porzucał na chwilę „czapkowy“ temat i podparłszy się w boki wygłaszał mowę, w której bardzo niepochlebnie wyrażał się o babce i prababce Georgesa, dowodząc w konkluzji niepewności pochodzenia tego ostatniego.
Na to znów Georges odwdzięczał się garścią informacyj o zmarłej ciotce Johna, a John nie pozostając dłużnym rzucał cień podejrzenia na poprawność konduity również zmarłej siostry Georgesa.
Słysząc to Konomopułło zwykł był czynić półgębkiem uwagę, że ziemia na mogiłach ich przodków płci żeńskiej musi się w tej chwili ruszać bardzo gwałtownie.
Zdarzało się kilka razy, że stojąc tak jeden naprzeciw drugiego, prawili oni sobie te grzeczności w przeciągu dobrej godziny, aż czując, że jeszcze słów parę, a rzucą się sobie do gardła, rozchodzili się w różne strony z pianą i plugastwem na ustach.
Ostatecznie djalogi te, tak zwykłe wśród marynarzy, ustałyby zczasem i zgoda zapanowałaby znów między przyjaciółmi, gdyby nie splot pewnych zdarzeń, który, wpadłszy w ich życie, uczynił Georgesa i Johna śmiertelnymi wrogami.
Georges dnia któregoś, doszedłszy do słusznego wniosku że dwóch czapek dla człowieka o jednej