Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/29

Ta strona została skorygowana.

i że wypuszczona przez Johna w chwili upadku wpadła do „Wachy” z której już jej nikt nie wyciągnie. Uratowany John złapał się kurczowo za jagsztag i ciężko, nerwowo oddychał.
Georges popatrzał nań chwilę, a potem schodzić zaczął wolno po wantach na pokład. Za nim podążył John.
Wypadek ten wzruszył bardzo całą załogę. Podziwiano szlachetność Georgesa, który nie zawahał się podać w niebezpieczeństwie rękę swemu śmiertelnemu wrogowi. Kapitan ofiarował nawet zbawcy i uratowanemu butelkę konjaku dla oblania szczęśliwego zakończenia tego wypadku i mającej teraz zapanować między nimi zgody. Ani Georges ani John jednak, trwając jeszcze w swym uporze, nie kwapili się do oblewania zgody tak, że skończyło się na tem, że Grek Konomopułło wyperswadowawszy im, że konjak kapitański jest im niepotrzebny, wypił go sam wśród okrzyków podziwu załogi nad jego greckim sprytem.
Mimo to, jednak, stosunki wzajemne Georgesa i Johna poprawiły się znacznie. John przez wdzięczność nie podnosił ręki i nie lżył Georgesa, Georges zaś również uważał za podłość wyzyskiwanie swej moralnej przewagi wybawcy i nie tylko, że nie rzu-