Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/30

Ta strona została skorygowana.

cał się z pięściami na Johna, ale nawet nie wspominał nic o skandalicznej przeszłości babek i prababek Johna.
Wkońcu z podełba się wciąż ma siebie patrząc, zaczęli świadczyć sobie nawzajem różne uprzejmości i dobrodziejstwa. Gdy Georges miał w nocy wachtę John zawieszał mu hamak, a gdy znów czasem John po wachcie był głodny, Georges, wywijając kułakiem, wydzierał Konomopułłowi solone mięso i kładł do kieszeni Johna.
Gdy „Albatros“ zarzucił wreszcie kotwicę na redzie Funchalu, głównego portu Madery, zgoda już panowała między Georgesem i Johnem.

Trzeciego dnia po zakotwiczeniu się Georges i John stali przy trapie, patrząc na odbijającą od burty szalupę, która wiozła na ląd marynarzy załogi „Albatrosa“.
Nagle John drgnął.
— Patrz — rzekł do Georgesa, wskazując na oddalającą się szalupę — przecież to nasza czapka!
Georges spojrzał we wskazanym kierunku. Rzeczywiście na dziobie szalupy tkwiąc na głowie Greka Konomopułły sterczała „czapka topielca“.