Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/36

Ta strona została skorygowana.

nawet setnej części tego, czem mógłby zapłacić za życie. Ta świadomość swej nędzy wobec ogromu bogactw, któremi w mniemaniu jego obecnem należałoby opłacić życie, popychała go do czynienia Bogu obietnic wyrzeczenia się nietylko tego co miał i mógł mieć, ale nawet tego, co było tylko nieziszczalnem pragnieniem, marzeniem całego żywota. W chaotycznych modlitwach swych i błaganiach wyrzekał się pragnienia posiadania Marji, ślubował nie pożądać jej nawet w myślach. Łkał i zaklinał się, że wyrzeknie się wszelkiej nadziei, że nigdy nie wzbudzi w duszy swej grzesznej myśli, która powstała na samym początku sztormu, że może tej nocy straszliwej stary Morż również...
Płacząc i jęcząc modlitwy trzymał stengę w śmiertelnym uścisku, rozbijając o nią w krew twarz, piersi i kolana, gdy fala potworna odciągała go od niej na długość wyprostowanych ramion i ciskała później wściekle na zadziory i sęki jakby mszcząc się za opór stawiany sobie.
W nieustannej tej walce z następującemi bez przerwy szeregami olbrzymich bełtów wyczerpywał się i słabł z zastraszającą szybkością. Oddech stał się częsty i przerywany, serce łomotało pośpiesznie. W płucach i gardle co chwila zachłystywanem pia-