Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/54

Ta strona została skorygowana.

twoją... i... Morża — wykrztusił z siebie jakby z wysiłkiem ogromnym.
— Cienkie — dodał jeszcze — słychać przez nie wszystko wspaniale.
— Słyszałeś? — ledwo dosłyszalnym szeptem, nie patrząc nań spytała Marja.
— Co nie miałem słyszeć, słyszałem. Bardzo dobrze słyszałem.
Z piersi Marji wydarło się westchnienie ciężkie, do jęku podobne.
— A dlaczegoś się spytała, czym słyszał — zagadnął Jan — to znaczy i dziś w nocy było?
Marja nie odpowiedziała nic. Milczała.
— Taaaak — Jan uśmiechnął się krzywo. — Bawią się sobie mąż i żona, bawią. No i cóż, bawcie się sobie dosyta, do ranka białego, na to przecież i jest małżeństwo. No, nie?
Milczała Marja. Tylko jedna noga jej wybijała nierówny, nerwowy werbel w podłogę.
Zamilkł i Jan. Tępo, uporczywie patrzył w deski górnej kojki. Pierwsza odezwała się Marja.
— Nie mówmy już o tem, Janku, — rzekła — opowiedz mi lepiej coś robił podczas naszego rozstania.
— Dobrze — odparł Jan — nie mówmy o tem.