Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.

dziej zatwardziałego melancholika załogi. Po każdej bójce bowiem nosy ich nabrzmiewały i puchły przeraźliwie, miejsca pod oczami przybierały kolor lazuru mórz południowych, naderwane uszy, zdawało się, lada chwila, odlecą od czaszki, zaś zlane krwią „konterfekty“ ich były tak czerwone że kucharz, grek Konomopułło począł nazywać Georgesa i Johna — „Czerwonolicy bracia moi“.
Doniedawna jeszcze nie było serdeczniejszych przyjaciół nad Georgesa i Johna. Dopiero od czasu owego bezsensownego alarmu szalupowego podczas sztilu na Bałtyku stosunki ich uległy zmianie. W ciągu dalszej podróży pogarszały się stopniowo coraz bardziej aż w trzy dni potem, jak „Albatros“ zerwał boję w Sundzie i uszkodził sobie przytem ster, naprężenie wrogich uczuć stało się tak silne, że wywołało ową bójkę, która była początkiem całego szeregu następnych.
Historja zrodzenia się wzajemnej nienawiści tych dwu marynarzy oraz przebieg jej następstw są niepowszednie i pełne faktów niezwykłych. Zaczęło się od tego, że w dwa dni po odkotwiczeniu się w Sztokholmie, gdy „Albatros“ znajdował się już niedaleko wyspy Bornholm, wiatr dość pomyślny z początku począł ścichać, aż ustał zupełnie i morze objął mdły,