Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/100

Ta strona została skorygowana.

ła chałupa, starzy rybacy wzruszają ramionami i milczą, młodzi zaś odpowiadają, że chodzić tam jest niedobrze i że ojcowie mają widać słuszność, stroniąc od cypla, skoro już niejednemu miejsce to nieszczęście przyniosło.
Jeżeli, będąc w tej wsi, wybierzecie się na wycieczkę w morze, zwrócicie na pewno uwagę na to, że rybak, który prowadzić będzie żaglówkę, znalazłszy się w takiej odległości od brzegu, że szara linja jego niknąć zacznie w bieli pian za widnokręgiem, okazywać będzie niepokój i za nic nie spojrzy przed siebie, za siebie lub w stronę. Wzrok jego, utkwiony w kompas lub żagiel, nie oderwie się od nich ani na chwilę.
Dopiero, gdy daleki brzeg zniknie w falach, dzielących was od niego, rybak odetchnie z ulgą i swobodnie się rozejrzy wokoło.
Dziwnym się wyda każdemu ten niepokój wilka morskiego. Są tam, prawda, skały podwodne, ale przecież w spokojną pogodę niebezpieczne one nie są.
Próżne były usiłowania wyciągnąć od rybaków wyjaśnienie dziwnego ich zachowania się na lądzie na cyplu i na morzu w miejscu, w którem brzeg ginie już z oczu. Milczą jak zaklęci. Obcy przybysz nigdy z ich ust nie usłyszy ponurej tajemnicy rybackiej wsi.
Gdy synowie rybaków dochodzą do wieku, w którym mogą już wraz ze starszymi wyruszać na morze, ojcowie ich wraz z pierwszemi wskazówkami żeglarskiemi, wraz z pouczeniem, jak zakłada się sieci