Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/111

Ta strona została skorygowana.

Gdyby nie było tej kłótni, może panna Jadzia nie byłaby tem, czem jest.
Zdarzyło się tak, że bawiąc podczas wakacyj w Gdyni, Jadzia poznała pewnego przystojnego chłopca.
Był to starszy marynarz, Stefan Tomanek.
Od pierwszej chwili Stefan ogromnie się spodobał młodej, wrażliwej dziewczynie.
Jeździli z sobą ciągle łódkami na morze.
Po tygodniu tych wodnych spacerów Jadzia była już zakochana w młodym marynarzu, po trzech — szalała za nim, a gdy minął miesiąc, nie mogła już wyobrazić sobie, jak się obędzie bez kochanego Stefusia.
I tu właśnie, gdy miłość Jadzi osiągnęła swój zenit, stało się nieszczęście: Stefan zaczął jej unikać.
Gdy zrozpaczona, ze łzami w oczach pytała swe bożyszcze, co się stało, czy już się mu nie podoba, młody marynarz odpowiadał jej, że widywać się więcej nie będą, gdyż przekonał się, że Jadzia jest uczciwą dziewczyną, a więc wszelkie miłostki między nimi byłyby podłością a on, jako człowiek szlachetny, nigdy się na podłość nie odważy. Ożenić się zaś z nią nie może, gdyż będąc zaledwie starszym marynarzem, nie może dać żonie utrzymania. Z tych względów żegna Jadzię i uważa znajomość za skończoną.
Spłakana, nieszczęściem przybita dziewczyna poszła się zwierzyć i spytać o radę swoją przyjaciółkę, Kirę.
Kira udawała współczucie i płakała nawet nad niedolą koleżanki, ale w głębi serca, chowając ura-