Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/112

Ta strona została skorygowana.

zę za „rudą małpę,“ cieszyła się z niepowodzenia Jadzi.
Obiecała coś poradzić nieszczęśliwej zakochanej.
I oto po kilku dniach, spotkawszy Jadzię na Oksywji przed koszarami marynarki wojennej, zaczęła przekładać oszalałej z bólu dziewczynie swoje rady.
Tłumaczyła jej, że każdy marynarz, a więc i Stefan też, jest człowiekem rozpustnym i lubi tylko wyuzdane dziewczyny uliczne. Zrozumiałe zupełnie, że z takiemi gęśmi, jak Jadzia, która się przy byle głupim całusie czerwieni, Stefan nie chce mieć nic do czynienia. Marynarze lubią tylko uliczne dziewczyny. Jeżeli więc chce się przypodobać ukochanemu, musi wyść na ulicę. Jeżeli Jadzia nie wierzy, niech przyjdzie w nocy tu pod koszary, a na pewno zobaczy Stefana, jak pójdzie do szynku Piątka z pierwszą lepszą dziewczyną, złapaną na rogu. Jeżeli więc Jadzia chce, żeby ją Stefan kochał, musi się stać taką, jakie on lubi.
Oburzona dziewczyna dała niecnej przyjaciółce siarczysty policzek i, plunąwszy w jej stronę, odeszła.
file ziarno padło na grunt podatny.
Miała zresztą w pamięci słowa Stefana, który mówił, że wszelkie miłostki z uczciwą panną uważa za podłość i podłości takiej nigdy nie popełni. Dopóki więc jest uczciwą dziewczyną, Stefan jest dla niej niedostępny.
To też, gdy pewnej nocy zobaczyła przez rzęsiście oświetlone szyby oberży Stefana w objęciach jakiejś wymalowanej podstarzałej kobiety, w umęczonem serduszku panny Jadzi zapadła decyzja: