Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/113

Ta strona została skorygowana.

niechże więc będzie tak, jak mówiła Kira. Bez Stefana nie mogę żyć!
Tejże nocy oddała swe ciało jakiemuś przygodnemu znajomemu.
Po tygodniu zaś już z czarną książką w torebce oczekiwała Stefana przed koszarami.
I tu spadł na nią drugi zupełnie nieoczekiwany cios.
Dowiedziała się od marynarzy, z którymi już weszła w stosunki, że starszy marynarz Stefan Tomanek odbył swoją służbą w marynarce wojennej i, zaciągnąwszy się na jakiś statek handlowy w Gdańsku, odpłynął do Bombaju.
Od tego uderzenia losu pomieszało się w biednej główce panny Jadzi. Długo, uważnie przyglądała się swojej czarnej książce i nie mogła w duszy znaleźć odpowiedzi na pytanie: poco jej teraz ta książka, gdy Stefan wyjechał? Może ją teraz wyrzucić, choć rodzice i tak już nie przyjmą pod dach wyrodnej córki.
Po kilku dniach spotkała Kirę i zadała jej to pytanie.
A tamta, widząc szaleństwo w oczach swej dawnej przyjaciółki, odpowiedziała jej żartem: — Jakto poco? Przecież Stefan wróci pewno jutro z Bombaju i zabierze ciebie ze sobą na piwo do oberży Piątka!
Radość rozbłysła w nieprzytomnych oczach panny Jadzi. Chciała się spytać jeszcze swej pocieszycielki, czy aby na pewno już jutro powróci Stefan, ale Kira czem prędzej ją pożegnała, tłumacząc, że nie może rozmawiać z nią na ulicy, gdyż obcowanie z uliczną może jej popsuć opinję.