Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/128

Ta strona została skorygowana.

swą długą mowę, gdyż zauważył, że towarzysz jego już od paru minut nie słucha go wcale.
— O czem tak myślisz, Pawle? — zagadnął.
Paweł Łuszczyński, oficer wachtowy na transatlantyku „Lisboa“, który przed paru zaledwie godzinami uratował „Princesse Maria” od rozbicia, zrobił niecierpliwie ruch ręką.
— Nie przeszkadzaj, Jurku — ja myślę.
— Nad czem?
— Nie przeszkadzaj!
— Jako przyjacielowi powiesz mi chyba, nad czem myślisz tak zawzięcie?
— Nietylko powiem, ale i poproszę cię o coś.
— Słucham.
— Poczekaj, niech pomyślę, jak ci to wszystko wytłumaczyć...
Przyjaciele znajdowali się na pokładzie „Princessa Maria“, która, przyholowana przez transatlantyk „Lisboa“, stała teraz ze swym strzaskanym w sztormia sterem na redzie[1] Funchalu, głównego portu Madeiry.
Paweł, wysoki, chudy dryblas, o małej, brzydkiej twarzy wielkości pięciu groszy, okolonej rudym zarostem, oparł się o burtę i zamyślony wzrok utkwił w białych w powodzi zieleni palm tonących murach Funchalu.
— Jurek!
— No?
— Byłeś w Funchalu już nieraz?

— Naturalnie.

  1. Reda — część portu.