Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/148

Ta strona została skorygowana.

— Będzie chryja — powiedział do kolegów Alosz-
— Będzie chryja — powiedział do kolegów Aloszta, stary uczeń, który niejedną już daleką podróże odbył na „Sokole“ — jak bosmanek na wiatr pluje, a jest zły, zawsze jakaś cholera się zdarzy!
O godzinie czwartej wywołano niespodzianie podwachtę na górę i zapędzono do brasów.
— Ster na burtę!
Wykonano zwrot, i „Sokół“ ku wielkiemu zdumieniu załogi poszedł w bejdewind, na Nord-West w kierunku wyspy Läso, którą minięto nie dalej jak cztery godziny temu.
Okręt płynął teraz kursem, który mógł zaprowadzić go wszędzie, tylko nie do portu ojczystego.
Wśród uczniów zapanowało rozgoryczenie. Obliczano, że za dwa dni „Sokół„ zakotwiczy się w rodzimym porcie i załoga po czteromiesięcznej, długiej, uciążliwej podróży wyjdzie nareszcie na ląd, odje się, odsapie i zapomni na jakieś pół roku aż do następnej podróży, jak smakuje solone mięso.
Teraz, masz tobie — zamiast na Süd-Ost, płyną na Nord-West.
A jak dobrze zapowiadał się koniec podróży: od La Manche całe morze Północne i Skagerak „Sokół“ przebył pod ciągłym fordewindem w pięć dni.
Są już w Kategacie, od Ojczyzny dzieli ich tylko Sund i te nędzne kilkaset mil Bałtyku i raptem... kurs Nord-West!
O godzinie piątej rozeszła się wieść, że nadeszły depesze radjowe o zbliżającym się potężnym sztormie z zachodu i że komendant postanowił ukryć się