Strona:Jerzy Szarecki - Groźny kapitan.pdf/99

Ta strona została skorygowana.


LEGENDA RYBACKIEJ WSI.


Czy byliście kiedy, bawiąc na wywczasach letnich, w tej wsi rybackiej, która rozsiadła się na samym końcu długiego półwyspu, wrzynającego się w stalowo-szare wody Bałtyku?
Za wsią, na samym krańcu cypla, omywanego pianami grzywiastych fal, znajdują się szczątki rybackiej chałupy. Nie jest to już domostwo ludzkie, lecz zaledwie ślad pięknej niegdyś, mocno budowanej chaty. Ze środka gruzów, porosłych wrzosem przybrzeżnym, sterczy jeszcze wielki, szeroki komin pieca, w którym niegdyś wędziły się ryby. W ciemne zimowe noce, gdy od morza idzie przejmujący, burzą brzemienny, północny wiatr, w kominie tym wyje coś potępieńczo. Jest to oczywiście pęd powietrza, który, gnąc do ziemi zielska, rosnące na gruzach, wpada w otwór komina i huczy tam rozgłośnie, głusząc nawet czasami ponury ryk morza. Rybacy wsi innego jednak są o tem zdania i powiadają, że to nie wiatr wyje na zgliszczach. Nigdy w nocy żaden mieszkaniec wsi nie zbliża się bez koniecznej potrzeby do tego urocznego miejsca. A i w dzień chodzą tam niechętnie. Zapytani o powód tej niechęci do miejsca, w którem niegdyś sta-