Niema tego domu,
Niema i tej chatki,
Gdzieby nie kochały
Ułana mężatki.
Hej! ha! ram ta ra...
Kochają i panny,
Ale więcej skrycie,
Każda za ułana
Dałaby swe życie!
Hej! ha! ram ta ra...
Bo u nas ułanów
To taka ochota,
Lepszy wąs ułański,
Niż cała piechota!
Hej! ha! ram ta ra...
Wionął wiatr błogi na Lechitów ziemię
I Litwa czeka przechodnia!
Wzdycha za nim, czeka co dnia,
Gościu przylatuj, bratnie odwiedź plemię.
Uwolń wielkiego z więzów niewolnika,
Olbrzymim ducha udziałem,
Najezdców uścielisz wałem
I straż im wydrzesz świętego pomnika.
Hop, hop, koniku do Litwy,
Podkóweczka tęgo kuta,
Jest i szablica do bitwy,
Szablica jako Kiejstuta.
Jedźmy powitać litewskie doliny,
Gdzie nas czekają, gdzie zyszczem wawrzyny!
Pierzchnie niewoli i udręczeń morze,
Godzina zmarłych zadzwoni
I niebios świato uroni,
Wiosenne swobód przebudzone zorze.
Ty tam pospieszaj na łono twej matki,
Szczepie świetnego narodu;
Legionie z Lechitów grodu,
Ty błogosławieństw poniesiesz zadatki.
Hop, hop, koniku do Litwy i t. d.
Litwo, skarbnico młodości pamiątek!
Droższą cię odtąd zobaczę,
Bo już wolną łzą zapłaczę,
Pośród wolności narodowych świątek.
Uwielbień pełne waleczności cudów,
Niebo ci życia udzieli;
Błyśnie z grobowej topieli
Zgubiona kropla w oceanie ludów.
Hop, hop, koniku do Litwy i t. d.
Święta miłości kochanej Ojczyzny,
Święta synowi Litwina! —
Zemstą jego tchnie dziedzina
Tylu niewoli naznaczona blizny.
Przenikł serc tysiąc wolnych głos wesoły,
I nieskalane Litwiny
Krwią kupionymi wawrzyny
Ucieszą zimne naddziadów popioły.
Hop, hop, koniku do Litwy i t. d.
Od zimy, od Wincentego,
Bili się nasi tęgo,
Więc i dzisiaj nie przestała
Bić Moskala Polska cała.
Dalej strzelcy, tyraliery,
Hej ułani, kosyniery,
Po moskiewskich łbach.
Ciachu, ciachu, ciach!
Niech kto chce robi układy,
My już poznali te zdrady,
Nasz układ wprost, w lewo, w prawo,
Pieczętujem zawsze krwawo.
Dalej strzelcy, tyraliery i t. d.
Cóż nam przyjdzie z tych pisanin
I bezrozumnych gadanin,