Strona:Joachim Lelewel - Mowy i pisma polityczne.djvu/152

Ta strona została przepisana.

pokazuje przyczyny cierpień, które objaśnia zuchwałość despotyzmu ludzkości dolegliwe razy zadającego. Skrępuje go i wywróci dzielna moc ludu. Dośpiewa już rozum, i niezadługo uderzy na gwałt przeciwko ciemiężcom. Zbliża się chwila do spełnienia wielkiego dzieła, do którego nadludzka siła ludy powołała.
Bracia Rossyanie! i wy tę chwilę przewidujecie: wzniosły wasz umysł umie oceniać godność człowieka, równie jak jego dla sprawy ludzkości poświęcenie się i cierpienia. Potrafi on ocenić położenie narodu Polskiego, jego klęski i uczucia. Do tego powołuje i was, Rossyanie, głos ujarzmionej i w niewoli jęczącej Słowiańszczyzny, na której ujarzmienie sprzysięgli się mocarze Niemieccy i wasz samodzierżca. Słowianin Słowianinowi chętnie bratnią rękę podaje. Słowianin Słowianina ochoczo dźwiga, aby wolność odzyskał. Myśl wielka, na brzegach Newy objawiona, Słowiańskich ludów federacyi, jedynie tylko przez spólne ich odrodzenie urzeczywistnioną być może. Precz z jarzmem cudzoziemczem! precz z despotyzmem! Zacznijcie, Rossyanie, od siebie, wznieście ołtarz wolności w miejscu zbyt długo czczonego bałwana, i powołajcie do spólnego dzieła bratnie ludy, bo wszystkie równie tego pragną. Złożyliśmy dowody, że lud Polski podobnie tego żądał, a walcząc z despotyzmem, mniemał że z wami w przymierzu stoi. Ani wątpić że tkwiło w duszy Rossyan toż przeświadczenie. Wielu z Rossyan nie umiało go w sobie stłumić: uczucie ich wybuchało w narzekania; objawiała go łza rozrzewnienia, a niejednego przepełnione wzruszeniem piersi podawały się rozpaczy. Tak jest, mieliśmy, my Polacy, w szeregach wa-