Strona:Joanna Grey.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.
JOANNA.

Tam szumią moje lasy Charnwood! moje dęby stuletnie gwarzą dawne dzieje, że czasem zda mi się słyszeć sztandary wojen krzyżowych... wędrowne ptastwo odlata... listki uchodzą spłoszone przed stworem jesiennym... ja do szumu tych drzew tak przywykłam, gubiąc się sama z myślami mojemi w ulubionym parku, a wy mi już trzeci ranek tak siedzieć każecie!... tam! błękitnieje smuga morza i czarne wieże rysują się na horyzoncie, koń mój rzy w stajni z tęsknoty za mną, — ale patrzcie! patrzcie! tam! moja ulubiona sarneczka skubiąc gazon zbliżyła się do zamku i patrzy, że mnie niema! dajcież mi ją pogłaskać!...

(Zrywa się i wybiega, Alastor grać przestaje i wpatruje się w portret Joanny.)


HOLBEIN (zniecierpliwiony woła.)

Ależ nie! nie! rozkoszna lady! sama jak sarna swywolna pozbawiasz nas twego widoku! a! co to za drogie! za rozkoszne dziecko! (wychodzi i przyprowadza za rękę Joannę sadzając ją na dawnem miejscu, całuje w czoło i w ręce.) No! teraz siedź spokojnie, bo się pogniewamy!... ty, ty, ty gołąbku swywolny! no! siedźże mi spokojnie, bo to najważniejsza chwila dla mego portretu, moja książęca dzieweczko! za ten portret młody król nieposkąpi mi swych względów — (malując dalej) niewiem czy lepiej zna się na malarstwie czy na teologii. — Trafny ma sąd o obrazach, za to nie łatwo trafić do jego kieszeni — ale nie dziw, gniecie go ta opieka Sejmourów — a o teologii zamyśla się w samym parlamencie... Co za gusta szczególne!...

JOANNA.

O! z królem o kwestyach teologicznych dysputowałabym po dniach całych!... wszak Aylmer mi świadkiem, że za ostatniej bytności u dworu pobiłam i króla i królowę, wdowę Katarzynę — a nawet Kranmer zamilkł... O Kranmer z całą łagodnością swoją idzie mi za daleko...

HOLBEIN.

Tyś nasze młodziuchne bożyszcze, jabym cię dziesiątą muzą mianował! skąd w tobie tyle i tak wcześnie rozwiniętego ducha! skąd to poczucie piękna?...

JOANNA.

Skąd mistrzu Janie? a skąd twój geniusz? od Boga!!! On mi dał skrzydła i duszę myślącą, pytającą o wszystko, co ją otacza i póty tęskną, aż znajdzie przyczynę wszech rzeczy.