Ha! przeklęta!... drzyj przedemną!...
Dobrze się bierzesz do dzieła! cały plan odsłoniłaś przeciwnikowi! niepospolita kobieto! ale biedna mucho i ty osmolisz złote skrzydła i wlecisz w sam środek sieci!...
Panowie — król!...
(podnosi zwolna głowę opartą na łokciu i ukrytą w poduszki.)
Ach! jak mi słabo... coraz gorzej... zda mi się, że już życie ulata ze mnie... jestem jak drzewo, któremu na wiosnę liście opadają... o mój wierny Courtenay, tyś tylko o rok starszy odemnie — ty dziewiętnastą liczysz wiosnę a jakżeś silny i piękny! o daj mi tę siłę i zdrowie, a polecę śladem Ryszarda lwie serce... (ogląda się) Kto tu jest? a! Northumberland — i admirał — byłbym wam rad inną razą... jażem samotny!...
O Panie — jest także ten anioł co cię strzeże, o którym wczoraj pozwoliłeś mi się zwierzyć skrycie przed majestatem twoim... że go kocham nad życie.
I ja tu jestem mój Panie!
Joanno moja!... o nie tak — nie tak — (podnosi ją i całuje w czoło.) odkądże to królem zostałem dla ciebie? a bratem być przestałem? Joanno! zapominasz o mnie — samego mnie zostawiasz wśród tej zgrai...