Strona:Joanna Grey.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.
SUFFOLK.

Jeżeli zdołam ją namówić — umysł jej zmienił się od pewnego czasu — nabrała siły i woli!

NORTHUMBERLAND.

Ciebie hrabio Wiltschire mam zaszczyt powitać księciem Winchester — Ciebie Herbert witam hrabią Pembroke, Was, zacni Newil, Cecylu, Cheek i Sidnej kawalerami orderów — na was innych moi Panowie czekają łaski króla — (wszyscy cisną się do ręki Northumberlanda i ściskają ją, tymczasem mówi)

KARZEŁEK (do siebie).

Duch ludzki jest jak motyl, kiedy skrzydła otrze. Niegdyś łotr był na krzyżu — dzisiaj krzyż na łotrze — (głośno). Książę Northumberland, nim król przyjdzie, winszuję ci wygranej... chciałbym się od ciebie uczyć rzeczy ważnej. —

NORTHUMBERLAND.

Czego mój błaznie?

KARZEŁEK.

Jak się z karła rośnie w olbrzyma. —

HERBERT.

Ten karzeł licząc na swe prawa wiele sobie pozwala.

NORTHUMBERLAND.

Dajcie mu spokój; mały, więc skacze jak pchła po nas...

KARZEŁEK.

Małym, i dla tego mi bezpieczniej jak tobie, książę, pamiętaj, co ci karzeł powie:
„W świątyni łaski wszystko wspaniałe,
„Blaski Plutusa i splendory Feba;
„Tylko wchodowe drzwi są takie małe,
„Że wchodzić do nich pełzając potrzeba.

(to mówiąc zrywa się i na czterech łapach, przebiega między nogi księcia Northumberland i ucieka — wszyscy się śmieją, po chwili wraca i kłania mu się szyderczo)

A mnie jakiej godności
Nie dasz za łaskę króla jegomości?

NORTHUMBERLAND.

Karle — uważaj, bo możesz zostać o głowę niższym. —

KARZEŁ.

A ty o głowę wyższym — (umyka; wchodzi Tomasz Sejmour, admirał w żałobie).