Przebóg! Katarzyna Parr! (załamując ręce).
Dwie godziny temu oddała ducha — ten pierścień — i łańcuch ten króla ojca twego odsyła ci Panie.
O boleści! o żałobo nowa — ta zacna, ta pełna światła... ta łagodna macocha, co mi nie raz dała zapomnieć, że nie miałem matki...
Dzięki za to słowo królewskie (całuje rękę króla).
Niechże dzień ten żałoby uczci jej zacną pamięć — jako dzień braterskiej zgody — ty książę Somerset noś ten łańcuch, a ty admirale ten pierścień — i na proźbę króla waszego — podajcie sobie bratnie dłonie — (bracia Sejmour stoją nieruchomi). Gdzie dwóch braci w niezgodzie, na jednego z nich cień padać musi!
O dniu szczęśliwy... kiedy łaska króla uwolniła cię książę Somerset — podajże rękę bratu do zgody.
Nie łaska — ale sprawiedliwość.
Wuju Somerset, na nowo język twój drażnić mnie zaczyna? cóż, nie chcecie zgody? okryjcie mi nogi — zimno mi — i słabo. (Northumberland okrywa nogi siedzącego króla płaszczem purpurowym). Admirale, ty brata pierwej obraziłeś — tyś winien krok pierwszy.
Przenigdy królu!... świadczę się żoną moją, którą obraziła jego żona.
Kiedy ja czas mam na godzenie waszych pokątnych swarów, wy głucho stoicie na prośby króla? czy rozkaz ma rozstrzygnąć?
Jako w żałobie będącemu bratu podaję rękę.
Więc i ja bracie — o to konając błagała mnie żona moja...