Strona:Joanna Grey.djvu/069

Ta strona została uwierzytelniona.
(wskazuje Northumberlanda — wpada księżniczka Elżbieta w największej rozpaczy — w wielkim nieładzie z rozpuszczonem włosem — rzuca się na kolana u łoża królewskiego i chwilę milczy załamując ręce).


KSIĘŻNICZKA ELŻBIETA.

O królu bracie! na krzyż Zbawiciela
Odpuść! litości! litości!! litości!!!
O! ja go kocham!... głowa Admirała
Ma paść... ha! królu! wyję zmiłowania!...
Łaski!... nie umiem!... ja za nim szlaję!...
Niech świat przepadnie!... ale on nie... biada!...
O miłosierdzia!... (tarza się u łoża po ziemi).

KRÓL (zrywa się).

Northumberland! czy jeszcze czas?

NORTHUMBERLAND.

A — wątpię
Gdy działo zagrzmi, będzie już za późno..

(król podpisuje — huk działa).


KSIĘŻNICZKA ELŻBIETA.

A!

(zatacza się i pada na jedno kolano chwytając się poręczy łoża królewskiego — kryje twarz wualem — długie milczenie — zwolna podnosi głowę patrząc dziko — przed siebie — i mówiąc bardzo zwolna sama z sobą, podnosi się i wyprostowuje dumnie).

On mnie nie kochał nigdy... zaślepiona
Byłam... drwił ze mnie!... z bolów drwił!...
Niech — kona!

(zwolna powstając)

Na czas mi stronić trza od wszystkich ludzi,
W mej piersi słabej głos Bogów się budzi —

(coraz potężniej)

Wola! tak wola! niech we mnie zapała!...
Niech wszystko zgniecie!
Miłość tu marzeniem!
Krew mi trza puścić... walczyć z rozboleniem!
Wola mnie! ja nią będę panowała!

KRÓL (zdumiony).

O siostro moja, żal mi cię...