(bierze rękę Joanny i wprowadza ją do kaplicy — w tej chwili piorun uderza — Guilford prawie wnosi Joannę przerażoną — za niemi wstępują jej rodzice i książę Northumberland — odzywa się głos organów głuszony grzmotami — drugiemi drzwiami wychodzi po stopniach Curtenay wsparty na Aylmerze — muzyka brzmi ciągle — Courtenay z niemą boleścią załamuje ręce i rzuca się na stopnie kamienne kaplicy przy głosie organów — po chwili podnosi go Aylmer i uprowadza — kiedy Courtenay raz jeszcze odwraca się żegnając kaplicę z rozpaczą, zwolna spada zasłona wśród gwałtownych błyskawic i grzmotów).