Ośmielam się wnieść proźbę do łaski...
Niemam czasu (pisze dalej).
Prośbę króciuteńką — oto jest — (przyklęka). Od lat tylu pracuję, (wskazuje szyję) ramię już słabe — Anna Boleyn, Katarzyna Howard, lord Percy, Fiszer, Morus, Cromvell — i tylu innym znakomitościom, przeciąłem drogę do lepszego żywota.
I memu ojcu — —
O nie — byłem wtedy chory... (do siebie). Może kiedyś i synowi — kto się wdarł tak wysoko po krzywdzie drugich, tem głębiej runie! (głośno). Błagam więc, by majestat królewski na moje miejsce naznaczył syna pierworodnego... (oddaje prośbę).
O Panie! jam niezdolny!...
Zbytek skromności — prośbę oddam — będzie spełniona. — (Northumberland odchodzi z synami — Alastor wybiega z załamanemi rękoma i wpada na starca zamiatającego ulicę).
Przebóg — co ci to dziecko — uspokój się!...
O starcze? jeżeliś człowiekiem, to miotłą twoją wymieć z serca mojego wspomnienia!... obecność i przeszłość... wymieć!... wymieć!! wymieć!!!
Moje pacholę! takiś młody a straszny... chodź! dziewczyna moja płacze za tobą... chodź ze mną! chodź ze mną!...
I duma moja zaszła tak daleko, że u żebraka — żebrałem — litości!... (odchodzą).
Klnę losowi! ale mi dasz choć wina, upijemy się za zdrowie nowego kata!... (podskakując) tam do kata! on tyle zarobi...