Zapewne spodziewała się, że zejdziesz tutaj królowo — i chciała byś ją zastała przy modlitwie. — —
Wszak przysyłałam jej mego spowiednika — mówił mi o niej z największem poszanowaniem, i do głębi mnie przeraził.
Zawojowała dziecinnego starca... on zdziecinniał od dawna — za łagodny!...
Spokój ten dziwny — ma coś majestatycznego, co mnie tak gniewa! a! (tupie nogą) — słuchaj Renardzie, gdyby pierwszy akt wstąpienia mego na tron, był aktem łaski — gdybym była wspaniałomyślną!... cała Europa by przyklasnęła...
Pamiętaj Pani, co pisze Pan mój Karol piąty i wielki! wyraźnie w liście swoim za śmiercią Joanny wotuje — jeżeli jej przebaczysz, syna swego nie przyszle.
Ten Courtenay — wzgardził mną! wzgardził![1] zginie! a kardynał Polus, którego mi na męża narzucają — starzec zaśliniony!... pfe! — kiedy nie młody i piękny Courtenay!... o! Courtenay!... to Filip wielki i potężny!... tak!...
Królowa tutaj! (wstaje z spokojną godnością).
Przyszłam hołd złożyć królowej Albionu!...
Ja się niedawno modliłam za ciebie,
By Bóg ci kamień ciężki strącił z serca.
Ten ton! zuchwała! tam topór na włosku
Zawisł — i drzy już nad niebaczną głową!...
O jakżeś biedna —! kiedy tylko słowo
Tak straszne miewasz na twoje posługi!...
Zbrodni twych szereg już zanadto długi,