Strona:Joanna Grey.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
RENARD.

Zapewne spodziewała się, że zejdziesz tutaj królowo — i chciała byś ją zastała przy modlitwie. — —

MARYA TUDOR.

Wszak przysyłałam jej mego spowiednika — mówił mi o niej z największem poszanowaniem, i do głębi mnie przeraził.

RENARD.

Zawojowała dziecinnego starca... on zdziecinniał od dawna — za łagodny!...

MARYA TUDOR.

Spokój ten dziwny — ma coś majestatycznego, co mnie tak gniewa! a! (tupie nogą) — słuchaj Renardzie, gdyby pierwszy akt wstąpienia mego na tron, był aktem łaski — gdybym była wspaniałomyślną!... cała Europa by przyklasnęła...

RENARD.

Pamiętaj Pani, co pisze Pan mój Karol piąty i wielki! wyraźnie w liście swoim za śmiercią Joanny wotuje — jeżeli jej przebaczysz, syna swego nie przyszle.

MARYA TUDOR (do siebie).

Ten Courtenay — wzgardził mną! wzgardził![1] zginie! a kardynał Polus, którego mi na męża narzucają — starzec zaśliniony!... pfe! — kiedy nie młody i piękny Courtenay!... o! Courtenay!... to Filip wielki i potężny!... tak!...

JOANNA (obziera się).[2]

Królowa tutaj! (wstaje z spokojną godnością).

MARYA TUDOR (wybuchając).

Przyszłam hołd złożyć królowej Albionu!...

JOANNA.

Ja się niedawno modliłam za ciebie,
By Bóg ci kamień ciężki strącił z serca.

MARYA TUDOR.

Ten ton! zuchwała! tam topór na włosku
Zawisł — i drzy już nad niebaczną głową!...

JOANNA.

O jakżeś biedna —! kiedy tylko słowo
Tak straszne miewasz na twoje posługi!...

MARYA TUDOR.

Zbrodni twych szereg już zanadto długi,

  1. historyczne. Dargaud.
  2. Przypis własny Wikiźródeł rozgląda się