Przechodzi wszystko!
Ze mną — zabić dziecię!
Nie! takiej zbrodni nie było na świecie!
Patrz na mnie!... Boże co konasz na krzyżu!
Wiarą mnie kusisz, chytry niedoperzu,
Coś od kościoła odpadł!
Błagam jeszcze
O miłosierdzie nad biednym narodem,
Niechaj nie ginie za swe przekonania —
Na stosach!... tyle chociaż zmiłowania!
Stosy pochłoną tych, co się zuchwali
Do wiary mojej jutro nie nawrócą,
Jak muchy wszystkich wybiję i zgniotę!
A więc! niech plagi dni twoje ukrócą!
Więc nie miej serca jednego, w skonaniu!
Więc kochaj tylko w samem urąganiu!
I bądź bezpłodną — królowo szatańska,
Ty — katolicka — a nie chrześcijańska!
Giń! jak najprędzej... niechaj zagrzmi działo,
Gdy spadnie głowa — psom wyrzucić ciało!...
Poczwaro wieków! Dość zbrodni się stało!...
Więc niechaj zbrodnia — zbrodnię tu zabije!...
Odejdź!... z mej łaski niech ten potwór żyje!...
Pani! co czynisz! ratować cię chciałem!...