Strona:Joanna Grey.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

Całą noc pić mi na szczęście kazałeś,
A kogo —? nawet mi nie powiedziałeś!

KAT.

Na ścianie arkusz przyczepiam w tej chwili.

(przybija duży papier i odchodzi).


ALASTOR.

Strach mi to czytać — wczoraj z łóżka wstałem —
Słabym — z chorobą młodość gdzieś podziałem,
Wszak czytać umiem trochę... mnie uczyła
Joanna droga... co się też z nią dzieje? —

(przybliża się i czyta kartę na ścianie slabizując)

J — o — jo — a — n — an — a — Gre...

(chwyta się za głowę)

Joanna Grey!?

(pada na kolana — Joanna cała w bieli w ciągu ostatnich słów stanęła w progu — i uklęka przed krzyżem, schylając głowę i ręce drzące wznosząc jak najwyżej dotyka drzewa — Alastor zbliża się czołgając na kolanach o parę kroków i pada o ziemię obok Joanny).


JOANNA (w modlitwie).

Nie kuś mnie zły duchu... ostrze toporu... a! (przesuwa ręką po szyi) sen długi — ciemność — nie! nie! światłości wiekuista będziesz ze mną — (wstaje i ręką dotyka Alastora, który niemo wznosi się z ziemi na kolana).

JOANNA.

I cóż strasznego? mój bracie posłuchaj!
Nie miałam serca jednego na ziemi,
Co by mnie — dla mnie tylko, ukochało —
Ty jeden byłeś! — i na tamtym świecie,
Dusza ma z tobą bratnio się połączy...

(Alastor wstaje oparty na mieczu)

Ale mam prośbę ostatnią — tak wielką,
Jak nikt nie zaniósł w świecie do nikogo —!
Od twojej ręki — tylko pragnę zginąć!
O czy ty czujesz co mi to za ulga,
Od twojej ręki!... czy mi obiecujesz?...
Jeżeliś kochał mnie! to bądź olbrzymem
Woli!

(kładzie mu rękę na głowie)